2014 rozpoczęty! Mówi się, że jaki sylwester taki cały rok, więc jeśli to się sprawdzi to czekam na fajerwerki;)
W związku z tym, że na co dzień zajmuję się organizacją przyjęć, grzechem byłoby gdybym nie zaplanowała swojego. Decyzja o organizacji sylwestra zapadła jak na mnie dość wcześnie, bo już na początku listopada. Wymarzyłam sobie, że będą wszyscy najbliżsi przyjaciele. Udało się! No może z wyjątkiem mojej siostry, która bawiła tym razem na innej imprezie.
Planowanie zaczęło się dość niewinnie bo wymyśliłam sobie, że się poprzebieramy. No, ale możliwości przebierania jest tyle, że głowa boli, więc musiałam zawęzić choć trochę możliwość wyboru. Chciałam też , aby było na luzie i bez wieczorowych strojów. Impreza w stylu Gatsby'ego może w przyszłym roku:) Postawiłam na American Party, czyli wszystko co amerykańskie. Jak się później okazało ze strojami wcale nie było tak łatwo, pomimo sprecyzowania tematu. Sama miałam niemały dylemat i tak naprawdę na strój zdecydowałam się tuż przed świętami. Przebranie kompletowałam do 31 grudnia, dopiero wtedy ubrałam je po raz pierwszy:) Stwierdziłam, że Statua Wolności będzie wystarczająco amerykańska:) Łatwo nie było, bo jak być statuą w stroju, który umożliwi swobodne poruszanie się... Wymyśliłam! Zamiast prześcieradeł wybrałam spódnicę tiulową w odpowiednich kolorach. Góra stroju była srebrna z tiulowym szalem, oczywiście w kolorze zielonym. Szal to pozostałość mojej firanki, którą dzień wcześniej zafarbowałam a buty to moje ślubne pantofle, które potraktowałam tak samo jak firankę:) Atrybuty, jak to mówi mój przyjaciel John Lennon, zrobiłam z brokatowego papieru i opaski do włosów a znicz z pompona, brystolu i brokatu. Makijaż wykonany farbkami Snazaroo, pięknie się zmywają, nie czułam, że miałam pomalowaną buzię. Tak wystrojona weszłam w nowy rok:)
Tak sobie myślę, że nigdy nie odwiedziło mnie tylu sławnych ludzi... Był Lennon, Marylin Monroe, Audrey Hepburn, Kobieta-Kot, Joker, nawet policjantka z więźniem przejeżdżali konwojem i wpadli. Asystował komandos i kowboje. Wszystko odbywało się przy występach Beyonce i Jaya Z. Była też możliwość zrobienia sobie tatuażu u Kat Von D z Miami Ink i wpałaszowania hot-doga, który robił Pan Hot-Dog:) Oprócz hot-dogów kuchnia serwowała hamburgery z remoladą, popcorn, pringelsy, frytki i zdrowe wegetariańskie przysmaki przygotowane przez Kobietę-Kota. Napoje piliśmy oczywiście w czerwonych kubkach, tak charakterystycznych dla amerykańskich imprez. Na powitanie Nowego Roku był Red Velvet Cake, chyba lepszy niż ten urodzinowy. Miało być amerykańsko, czyli kalorycznie, bardzo kalorycznie :) Na szczęście wszystko wytańczyliśmy. Zabawa była wystrzałowa! Mam nadzieję, że Wy też wykorzystaliście ten wyjątkowy wieczór jak najlepiej.
 |
Obowiązkowo czerwone kubki:) |
 |
Mega paka XXXL jak na amerykańskie party przystało! |
 |
Coca-Cola musi być! |
 |
Cudna Audrey i wyluzowany Lennon:) |
 |
Jeszcze urodzinową niespodziankę dostałam:) |
 |
Marylin i zbieg z Alcatraz:) |
 |
Komandos z... sosenką:) |
 |
Jay Z i Bey |
 |
Statua:) |
 |
Byłam całkowicie zielona;) |
 |
Tylko podczas sylwestra policja i więźniowie zawieszają broń:) |
 |
Dwie gwiazdy! Jedna współczesna druga ponadczasowa:) |
 |
Pan Hot-dog |
 |
Mistrz ceremonii, pomagał kompletować strój. Chyba go zanudziliśmy bo spał już o 22:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz