sobota, 31 stycznia 2015

Leniwa sobota w Newcastle

W końcu mamy zimę! Dzisiaj mam dzień lenia, chociaż w lutym mnóstwo roboty :) Plany związane z działalnością mojej wytwórni zaczynają nabierać realnych kształtów co powodowało, że ciągle chodziłam podekscytowana i niespokojna. Podróż do Anglii pomogła mi to wszystko poukładać, zainspirować się i trochę uspokoić. W czasie pobytu zrobiłam mnóstwo zdjęć, które mają na celu przypominać mi o wszystkich planach i marzeniach, które podczas wyjazdu pojawiły się w mojej głowie. Dzisiaj troszkę mniejsza porcja zdjęć, ale mam nadzieję że równie sympatyczna :) Miłego oglądania i przyjemnej leniwej soboty ;)

P.S. wszystkie zdjęcia zrobiłam w klimatycznym Newcastle



Anglia pełna jest urokliwych knajpek, domowych restauracji
 znajdujących się w najmniej spodziewanych miejscach.
Tu "The Wisthler"  domowa restauracja znajdująca się na trzecim piętrze biurowca.
W tym samym budynku znajdował się również sklep z antykami :)



Sklepy z kartkami na wszystkie okazje są tu normą








z okazji przejścia na emeryturę :D




Bardzo modny i bardzo charakterystyczny typowo angielski sklep.
Wszędzie kwiatki, pastele i kropeczki.
Chusteczki higieniczne :) dla prawdziwych fanów Cath Kidson








To prawda :) Newcastle to przepiękne miasto, zresztą nie raz Wam to udowodnię :)
Stary kościół zamienił się w "galerię handlową" ;)






















sobota, 24 stycznia 2015

Z wizytą u Elżbietki ;)

   Nowy rok zaczęłam od wakacji. W sumie to wcale ich nie planowałam, bilety były prezentem od mojej drugiej połowy :) W związku z tym, że moja miłość do wszystkiego co angielskie jest całkiem spora, to taki prezent spowodował dziki wybuch radości :) Nie będę ukrywać, że ten rok jest dla mnie przełomowy, bo zaczęłam rewolucję pod tytułem "Wielkie porządki w moim życiu". Takie niespodziewane wakacje pomagają wyciszyć się, zdystansować, poukładać co trzeba tak, żeby po powrocie realizować już gotowy plan. 
  Anglia jest niezwykłym krajem. Dla niektórych nudnym, dla innych nie wyróżnia się niczym specjalnym, ale dla mnie to miejsce idealnego porządku. Umówmy się, moje postrzeganie świata może nieco odbiegać od wizji normalnego turysty:) Niestety wszelkie historyczne wydarzenia, obowiązkowe pomniki niespecjalnie mnie interesują. Skupiam uwagę głównie na kolorach, witrynach ulicznych sklepów, galeriach, muzeach, ulicznej modzie. Uwielbiam estetykę Anglików. Tu nie ma brzydkiego sklepu, tu opakowanie zwykłego produktu wygląda tak, że nie zastanawiasz się czy potrzebujesz go czy nie, po prostu kupujesz. U nas niestety (pisze to z wielką przykrością) szyldy, loga, opakowania, witryny wyglądają bardzo przeciętnie a te, które wybijają się trochę ponad (czyli wyglądają jak przeciętne angielskie skoro już porównuję) są wychwalane pod niebiosa. Wolę mieć zły dzień i przejść się jedną z angielskich ulic niż mieć tak samo zły i przejść się szczecińską. Szczecin jest piękny, a jednocześnie bardzo oszpecony okropnymi szyldami i reklamami. Szkoda, że nie mamy nikogo, kto byłby decyzyjny w tej kwestii a jeśli jest to słabo wykonuje swoją pracę. Dzisiejszym wpisem chcę pokazać że można, że każdy ma wpływ na to jak wygląda nasze miasto i przy niewielkiej pomocy władz Szczecina to miasto mogłoby być jeszcze piękniejsze (przynajmniej na blogu mogę sobie pobiadolić :)
Na razie tą angielską estetykę i prostotę wniosę ze zdwojoną siłą do naszych urodzinkowych projektów. "Angielskich" postów będzie jeszcze kilka, więc trzymajcie się mocno! :)


Ciekawe zjawisko... lodziarnia DKNY. 
W środku tak śliczna, że od samego patrzenia włączał mi się komunikat :CHCĘ TO!" :)

Ulice są czyste, bez psich niespodzianek








Dom towarowy



Pasaż w centrum miasta...


środa, 14 stycznia 2015

Hanka i jej imprezka!

 Witajcie w Nowym Roku! Życzę Wam, aby był tak radosny, kolorowy i beztroski jak fotorelacja z przyjęcia Hanki! :D

P.S W tym roku będziemy "widzieli się" częściej ;)

fot. Magdalena Cichecka