Tego samego dnia otrzymałam bardzo dobre, rodzinne wieści, więc humor jeszcze bardziej mi się poprawił. Żeby tego było mało, zadzwoniła Agnieszka, która na co dzień zajmuje się fotografią, że spódnica z pomponów którą zamówiła do sesji potrzebna jest na już! Z tą spódnicą to osobna historia była, ale kilka fotek Wam dzisiaj pokażę:) W każdym razie musiałam błyskawicznie zabrać się do pracy i nie było zmiłuj. Więc na pierwszy ogień poszły najważniejsze rzeczy, łącznie ze sprzątaniem a w Wielką Sobotę robiłam kieckę. Od rana do wieczora, ale udało się! Aga przyjechała, sprawdziła i zaakceptowała mój pierwszy strój z papieru:) Potem zostało już tylko pieczenie babeczek kajmakowych, więc moja dieta doszczętnie podupadła, bo objadłam się kajmaku, ale co tam... wybiegam:)
Przyszedł czas na święta...Obiecałam Wam święta w kolorze cayenne i fressia, więc żeby nie być gołosłowną, starałam się przemycić nieco wybranych kolorów. Tak więc proszę... mozaika, misz-masz, jak kto woli :)
Jestem uzależniona od kolorów! |
Tak, tak one były do jedzenia |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz