środa, 23 kwietnia 2014

Świąteczna gorączka- warsztaty, spódnica i pisanki

 Znowu po świętach... tyle przygotowań, porządków i wszystko za nami. Lubię takie szaleństwo bo to jedyna okazja, aby trochę sobie pofolgować:) Poza tym, zawsze odwlekam wielkie sprzątanie na wieczne nigdy, więc bardzo przyjemnie jest usiąść z pyszną kawą w wypucowanym domu. Ile marudzenia, złości i zdziwienia przy tym sprzątaniu było. Pisze o zdziwieniu, bo znalazło się sporo rzeczy, które diabeł ogonem nakrył:) Pomijając wątpliwą przyjemność sprzątania, były to jedne z najfajniejszych świąt (nie licząc tych, kiedy byłam mała). No, ale do rzeczy... Wszystko zaczęło się od ostatnich warsztatów wielkanocnych, gdzie Tomek i Dominik dali się ponieść wiosennej fantazji i przygotowali urocze ozdoby. Praca z chłopcami jest o tyle ciekawa, że nigdy nie wiem do jakich przemyśleń skłonią ich twórcze wyzwania, które przed nimi stawiam. Przeważnie do Star Warsów, albo miliona śmiesznych historii, które tworzą się w ich głowach podczas kreatywnych wyczynów. Generalnie strasznie dużo śmiechu było:)
Tego samego dnia otrzymałam bardzo dobre, rodzinne wieści, więc humor jeszcze bardziej mi się poprawił. Żeby tego było mało, zadzwoniła Agnieszka,  która na co dzień zajmuje się fotografią, że spódnica z pomponów którą zamówiła do sesji potrzebna jest na już! Z tą spódnicą to osobna historia była, ale kilka fotek Wam dzisiaj pokażę:) W każdym razie musiałam  błyskawicznie zabrać się do pracy i nie było zmiłuj. Więc na pierwszy ogień  poszły najważniejsze rzeczy, łącznie ze sprzątaniem  a w Wielką Sobotę robiłam kieckę. Od rana do wieczora, ale udało się! Aga przyjechała, sprawdziła i zaakceptowała mój pierwszy strój z papieru:) Potem zostało już tylko pieczenie babeczek kajmakowych, więc moja dieta doszczętnie podupadła, bo objadłam się kajmaku, ale co tam... wybiegam:)
Przyszedł czas na święta...Obiecałam Wam święta w kolorze cayenne i fressia, więc żeby nie być gołosłowną, starałam się przemycić nieco wybranych kolorów. Tak więc proszę... mozaika, misz-masz, jak kto woli :)











Jestem uzależniona od kolorów!

Tak, tak one były do jedzenia



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz